Coraz częściej zarówno w mediach, jak również na forach internetowych, w komentarzach dotyczących spraw frankowych pojawia się niesłychanie gorący, ale też mrożący krew w żyłach temat, tj. WYNAGRODZENIE ZA KORZYSTANIE Z KAPITAŁU.
Każda informacja o nowym wyroku korzystnym dla kredytobiorcy, który w pocie czoła wygrał z bankiem batalię w sądzie, wywołuje 2 reakcje. Jedną pozytywną dla zwycięzcy i dającą nadzieję dla pozostałych, którzy jeszcze się nie odważyli na spór z bankiem (np. Nareszcie! Jest światełko w tunelu! Nie czekajcie z pozwem – my też właśnie wygraliśmy 🙂 ). Druga reakcja jest całkowicie odwrotna. Przy okazji tej drugiej negatywnej i wrogiej reakcji pojawiają się mniej lub bardziej kwieciste komentarze: Też bym chciał nie płacić mojego kredytu w złotówkach! Jak Ci nie wstyd? Brałeś, bo miałeś. Franki nie były dla ubogich! Bank na pewno tak tego nie zostawi.
I oto pojawia się TO. Wywołuje obawę i strach u wielu osób. WYNAGRODZENIE ZA KORZYSTANIE Z KAPITAŁU. Czy rzeczywiście jest się czego bać?
W mojej skromnej ocenie TO (wynagrodzenie na korzystanie z kapitału) zostało niejako wywołane do tablicy przez banki, które siłą rzeczy znajdują się w kiepskim położeniu. Sądzę, że te olbrzymie instytucje finansowe w żadnym razie nie zakładały takiego scenariusza, który obecnie ma miejsce. W bankach niewątpliwie panuje trudny do ugaszenia pożar.
Frankowicze coraz częściej decydują się na podjęcie walki z bankiem, liczba spraw frankowych w sądach znacznie wzrasta. WNIOSEK: skończyła się era zarezerwowana jedynie dla największych śmiałków, którzy kilka lat temu rozpoczęli spór sądowy z bankiem. Kolejne pozytywne dla kredytobiorców wyroki sądów zachęcają do złożenia pozwu. Na szali jest bowiem spokojny sen i najczęściej duże pieniądze do odzyskania lub potencjalnego zaoszczędzenia. Ryzyko procesowe? Owszem, zawsze istnieje. Nawet w sprawach wydawać by się mogło 100% pewnych. W końcu sędziami i biegłymi są ludzie, a ludzie czasami popełniają błędy to po pierwsze. Po drugie zaś okoliczności każdej sprawy są jednak inne, choć na pozór takie same. Przykładowo może się zdarzyć , że Sąd ustali, że kredytobiorca nie był konsumentem.
Dlatego właśnie teraz pojawia się szeroko w mediach nasze TO (wynagrodzenie za korzystanie z kapitału lub bezumowne korzystanie). Bankom zależy na tym, aby odstraszyć i zniechęcić potencjalnych ok. 400 000 kredytobiorców od dochodzenia swoich roszczeń.
Dlaczego w naszej ocenie to jedynie straszak?
Po pierwsze: z powodów wyżej wymienionych.
Po drugie: kredyty indeksowane do CHF lub denominowane do PLN były kredytami celowymi. Celem był zakup nieruchomości: mieszkania, domu lub gruntu. Skoro środki przeznaczone były na zakup nieruchomości to przekazane zostały przez bank na rachunek zbywcy danej nieruchomości. Jakim więc cudem bank straszy kredytobiorcę korzystaniem z kapitału, którego kredytobiorca nigdy nie miał w swoim posiadaniu?
Po trzecie: wpadając w bankowe sidła absurdu moglibyśmy powiedzieć: Dobrze banku! Ja skorzystałem z Twojego kapitału, ale Ty co miesiąc korzystałeś z mojego. Z każdej terminowo zapłaconej przez mnie raty. Mam nadzieję, że dostrzegasz, że argumentacja banku jest irracjonalna :).
Po czwarte: w jaki sposób ustalić to wynagrodzenie? Jaki przyjąć miernik? Może oprocentowanie lokat na poziomie 1% w skali roku? Niemożliwym jest ustalenie tego w sposób obiektywny.
Po piąte: to nadal relacja konsument i przedsiębiorca. To konsument ma być chroniony w tej relacji. Nie odwrotnie. Żaden Sąd biorąc pod uwagę również przepisy prawa unijnego nie dałby szansy krzywdzenia konsumenta, który wcześniej stał się ofiarą niezgodnego z prawem i dobrymi obyczajami działania banku. Pamiętaj, że tu obowiązuje zasada CZYSTYCH RĄK.
Po szóste: przedawnienie. Roszczenia banku przeciwko konsumentowi przedawniają się z upływem 3 lat. Kiedy te 3 lata zaczynają biec, jest obecnie tematem gorącym wśród pełnomocników i sędziów. W tym jednak zakresie (póki nie ma odmiennej interpretacji) uznajmy, że te 3 lata liczą się od daty przekazania środków pieniężnych na wskazane w umowie kredytowej konto (np. dewelopera czy też sprzedającego).
Podsumowując: decyzja o procesie z bankiem nigdy nie powinna być łatwa. Zawsze istnieje ryzyko. Jednakże wiatr wieje teraz w żagle. Wydaje się, że należy go chwytać. Ale jeśli nadal chcesz czekać, zastanawiać się, przedawniać swoje raty, to oczywiście masz do tego pełne prawo :).