Klauzule niedozwolone. Brzmi tajemniczo, ale tak naprawdę są to po prostu takie zapisy, które co do zasady nie powinny się znajdować w umowach pomiędzy przedsiębiorcą a konsumentem, ponieważ naruszają one prawa konsumenta i są sprzeczne z dobrymi obyczajami.
Dlaczego ma to takie znaczenie w sprawach kredytów frankowych? Odpowiedź jest oczywista – bank zawsze będzie występował w roli przedsiębiorcy, zaś kredytobiorca najczęściej będzie występował w roli konsumenta (czyli kogoś kto bierze kredyt na potrzeby własne, a nie na potrzeby swojej firmy).
W każdym razie przedsiębiorca (czyli nasz bank) musiał (i musi nadal) uważać, żeby w swoich umowach z kredytobiorcami-konsumentami nie wprowadzać klauzul niedozwolonych. Konsekwencją wprowadzania do umów z konsumentem klauzul niedozwolonych jest przede wszystkim to, że postanowienia te nie obowiązują konsumenta, a zatem występuje taka sytuacja, jakby tych klauzul nigdy nie było. A co więcej, jak pokazują postępowania sądowe dotyczące kredytów frankowych, konsekwencją wprowadzenia w umowie klauzul niedozwolonych może być nieważność całej umowy, a więc najdalej idący skutek z punktu widzenia przepisów prawa cywilnego.
Ważnym jest również to, że klauzule są wtedy niedozwolone, jeżeli nie były uzgadniane indywidualnie z konsumentem. W praktyce taka sytuacja występuje niemal we wszystkich przypadkach. Konsument rzadko kiedy (w przypadku umów z bankami jest to jeszcze rzadsze niż standardowo) ma możliwość spokojnego zapoznania się z treścią proponowanej umowy, a co dopiero możliwość ingerowania w jej treść. Przedsiębiorcy (szczególnie większe podmioty, czytaj: w tym banki) oferują wzorce umowne i wybór jest jak w radzieckiej stołówce. Konsument może podpisać albo nie podpisywać. Stąd też co do zasady każdy zapis umowy kredytu bankowego, kiedy kredytobiorca jest konsumentem, musi być poddany analizie pod kątem naruszenia praw konsumenta i sprzeczności z dobrymi obyczajami. A w umowach kredytów frankowych postanowienia takie były nagminnie wprowadzane przez banki.